"Paris n'existe pas" - to tytuł bardzo dziwnego filmu francuskiego, który widziałem bardzo dawno temu. Znalazłem nawet niezły plakat nieodżałowanego artysty Franciszka Starowieyskiego do tego filmu się odnoszący.
Nie pamiętam już o co w tym filmie chodziło, a jedynie pozostał w mojej głowie ten tytuł, który powraca zawsze w sytuacjach dla mnie niezrozumiałych, dziwnych, pozostających niejako poza sferą moich możliwości poznawczych, a tym bardziej możliwości reagowania.
Po prostu kulę się, mrużę oczy i tępieję, nie mam pomysłu jak zareagować, jak odpowiedzieć. Milczę przytłoczony przez nieznane choć niby znane wydarzenie czy zjawisko.
Tak było również dzisiaj.
Wsiadłem do podmiejskiej kolejki SKM, które w niedzielę kursują wyjątkowo rzadko i ruszyłem do centrum Gdańska, gdzie miałem się spotkać z kumplem, ale ten akurat przestał odpowiadać na moje telefony.
Wysiadłem więc na Głównym i odruchowo zlazłem do tunelu, w którym to nagle przyszło mi do głowy, że warto sprawdzić czy zagrożona rozbiórką willa Klawittera jeszcze stoi.
Klawitter to właściciel jednej z pierwszych gdańskich stoczni w XIX wieku. Ostatnio notkę o nim napisał Lestat - Nagrobek ocalony za flaszkę, a później jeszcze jedną - Pawle czy willa Klawitterów pójdzie się ........ć ? .
Ja z kolei napisałem o zabytkowej willi Klawittera na nabrzeżu Motławy, której grozi rozbiórka, gdyż nowy właściciel terenu developer Invest-Komfort ma nowe plany na jego zagospodarowanie, w których to planach willa Klawittera przewidziana jest do rozbiórki, o czym wspomniałem w notce ul. Wiosny Ludów i willa Klawittera.
Tak więc dzisiaj, gdy nagle przyszło mi do głowy sprawdzić jak wygląda sytuacja, ruszyłem w kierunku nabrzeża z Motławy i ulicy Wiosny Ludów pełen najgorszych przeczuć, które po drodze próbowałem rozproszyć hamletowaniem (patrz: zdjęcie niżej).
Gdy dochodziłem na miejsce i zobaczyłem za murem ogromniastą stertę gruzu, a potem już idąc ulicą Wiosny Ludów dziwną poświatę w jej głębi byłem już pewien, że nastąpiło to niewyobrażalne, o czym wspomniał mi jakiś czas temu stary znajomy - willa Klawittera została rozebrana. Willa, która się prezentowała tak:
fot. Ewa Kowalska
już nie istnieje !!!
willa Klawitter n'existe pas - [willa Klawittera nie istnieje]
willa Klawitter n'existe plus - [willa Klawittera już "więcej" nie istnieje]
10 września 2010 roku, ponad sto lat willa się uchowała szczęśliwie, aż przyszli młodzi i prężni developerzy i przy pomocy fortelu willę zburzyli, aby zrobić więcej miejsca dla swoich deweloperskich wizji.
"Barbarzyńcy w ogrodzie" - jak to ślicznie ujął Herbert.
U P D A T E - A K T U A L I Z A C J A 01
Okazuje się, że w rzeczywistości ta willa nie należała do rodziny Klawitterów. Napisał o tym pan Aleksander Masłowski w artykule "O willi nie-Klawitterów" i zamieścił nawet zdjęcie z rozbiórki (patrz niżej).
Tak czy owak rozebrano całkiem przyjemny dla oka historyczny budynek, a malowniczy zakątek Gdańska stracił swój urok. Komu to przeszkadzało? Gdzie był konserwator zabytków?
fot. Aleksander Masłowski
wstyd i hańba !!!
U P D A T E - A K T U A L I Z A C J A 02 ! ! !
Na tzw. planach Buhse'go (dzięki lestat) sporządzonych w latach 1866-69 znalazłem zaznaczoną działkę podpisaną Neubäcker. O rodzinie Neubäcker pisał pan prof. Masłowski w notce wspomnianej powyżej. Wszystko wskazuje na to, że inżynier Paul Neubäcker, specjalista od metalurgii wzniósł po 1905 roku zburzoną ostatnio willę. Poniżej fragment planu Buhse'go z działką:
Taka sobie kolejna ciekawostka, która wszak do barbarzyńskiego zdemolowania, a następnie zburzenia willi niczego nowego nie wnosi, poza ciekawostką.