Czy może klienci sopockiej Biedronki łżą? - a za nimi Super Express łże?
"Super Express": Donalda Tuska w sopockiej Biedronce "nie widzieli ani pracownicy sklepu, ani jego stali klienci"
"SE" informuje, że szef rządu i jego rodzina do Biedronki w Sopocie mają zaledwie 700 metrów od domu. Ale jest problem - premiera nie widzieli tam ani pracownicy sklepu, ani jego stali klienci. "Takiego klienta rozpoznałabym nawet, gdyby dokleił sobie sztuczną brodę - przekonuje kasjerka z dyskontu. Fotoreporterzy, którzy towarzyszą premierowi i jego najbliższym, też nie zauważyli, by chodził on do Biedronki. Owszem, robił zakupy na bazarze, a jego żona i córka w eleganckiej galerii handlowej, ale nigdy w Biedronce."
Z kolei w papierowym wydaniu (różni się do wydania internetowego) gazetki Metro z 24.03.2011, tej broni masowego rażenia Agory, o Biedronkach i to na pierwszej stronie stoi napisane: Donek miłośnik Biedronek
"Ja z rodziną i znajomi kupujemy w Biedronce"- słowa Donalda Tuska były wczoraj główną wiadomością telewizji. (...)
[a teraz uwaga! - komentarz redaktora gazetki Metro]
"W poniedziałek po słynnych zakupach w osiedlowym sklepiku Jarosław Kaczyński stwierdził, że Biedronki to sklepy dla najbiedniejszych. Wczoraj na ratunek dobrego imienia klientów Biedronek (sic!) ruszył premier Tusk"
Kto tu w końcu łże, a kto zwyczajnie bredzi?