giz 3miasto giz 3miasto
3770
BLOG

4 czerwca 1989 po latach

giz 3miasto giz 3miasto Polityka Obserwuj notkę 45

4 czerwca 1989 roku to był wielki dzień dla Polski i Polaków. Wszyscy w tym dniu byli radośni i pełni nadziei, również personel polskiej ambasady w Paryżu, którą oblegały tłumy Polaków przebywających we Francji. Nie wszyscy mieli odpowiednie papiery potwierdzające tożsamość, ale pracownicy PRL-owskiej placówki byli tak uprzejmi, że pozwalali głosować. Wystarczyło potwierdzenie polskiej tożsamości udzielone przez dwie osoby z ważnym polskim paszportem.  

Miesiąc później byłem już w Polsce, pierwszy raz po ośmiu latach. Podróż trwała dwa dni, gdyż po drodze było jeszcze nadal NRD i długie godziny czekania na granicy w Słubicach. Sznur samochodów, w co drugim biznesmeni, jak zapewniają dynamiczni młodzieńcy w stanie wskazującym na spożycie, z wyjątkiem osowiałego kierowcy. W końcu przekraczamy granice. Świta. Po kilkunastu kilometrach zatrzymujemy się na siusiu. Łąka z wysoką trawą, nad łąką mgła, w tle słabo widoczna  ściana lasu. Leję, a trwa to dłuższą chwilę. W tym czasie mgła się podnosi i zaczynam dostrzegać wielką tablicę-billboard z napisem, coraz bardziej czytelnym: MARS  - czyżby?

W końcu Gdańsk, rodzice, rodzina itp. Opowiadają, pokazują zdjęcia. Na jednym z 4 czerwca tata na wózku inwalidzkim (tak mu się pogorszyło) trzyma biało-czerwoną flagę, za wózkiem mama, rozpromieniona, z tyłu brat z bratową, jadą/idą głosować. W końcu zaczynam rozumieć, że wybory wprawdzie ustawione, ale porażka komuchów totalna. Wtedy pierwszy raz mówię, że trzeba pójść za ciosem i jak najszybciej zrobić normalne demokratyczne wybory. Nie da się - słyszę w odpowiedzi - ale się nie martw, wszystko w swoim czasie. W naszej, pierwszej niezależnej gazecie czytam - trwają intensywne konsultacje, generał Kiszczak podjął się niełatwego zadania utworzenia nowego rządu. Jednak się dziwię, ale ile można, w Pewexie whisky nadal po 5 dolarów! To był pijany miesiąc lipiec i chyba również sierpień (nie pamiętam) w Polsce, Anno Domini 1989.

Następny przyjazd do Polski był oczywiście w grudniu, na święta Bożego Narodzenia, pierwsze od wielu lat spędzone w rodzinnym gronie. Atmosfera była jednak napięta. W Rumunii rozstrzelano Nicolae Ceauşescu, w Czechach triumfuje Havel, w NRD nerwówa, która udziela się służbom granicznym, są chamscy. W Gdańsku nastroje podobne. Słucham opowieści o agencie SB Edwinie Myszku, który w ostatnich latach PRLu prowadził wydawnictwo podziemne, a pracowało w nim kilka (do dzisiaj znanych) osób z trójmiejskiej opozycji. Teraz  zapakował całą rodzinę w Jeepa i wyjechał do Anglii. Tymczasem od 31 grudnia 1989 mieliśmy już formalnie III RP, na której czele stał wybrany przez kontraktowy parlament generał Wojciech Jaruzelski, pierwszy prezydent odrodzonej i niepodległej Polski (sic!). Zgłupiałem, i taki głupi wróciłem do Francji. Już we Francji przeczytałem, że w styczniu rozwiązała się największa partia w polskim kontraktowym sejmie czyli PZPR. To trzeba natychmiast zorganizować nowe wybory do sejmu, tego wymaga demokracja, tego wymaga polska racja stanu - mówię, ale nikt mnie nie słyszy. 

4 czerwca 1989 po latach
rys. Andrzej Krauze

Teraz w roku 2011 już zdecydowanie więcej wiemy. Wiemy, że tzw. okrągły stół był ustawką pomiędzy starymi wygami komunalistycznych władz i przede wszystkim ich ideowymi przeciwnikami, czyli tzw. opozycją, która przez lata walczyła o PRL "z ludzką twarzą", ale nigdy jakoś nie miała w swym programie perspektywy wolnej i niepodległej Polski. Jak to trafnie opisał Piotr Zaremba w artykule "Zgoda na PRL? Zapytajmy o niepodległość" trwające od 20 lat oswajanie polskiego społeczeństwa z tezą, że PRL nie był niczym strasznym dla Polaki, rozbija się za każdym razem, gdy tylko zainteresujemy się tym, jaki stosunek do niepodległości miały rządzące elity wraz z "opozycjonistami", zresztą najczęściej tej samej ideowej proweniencji. Już chociażby wg tego niepodległościowego klucza oceniając ostatnie 20 lat, czyli okres III RP dochodzimy do wniosku, że z tą naszą niepodległością czy suwerennością jako państwa nadal nie jest najlepiej. Zwłaszcza kiedy uświadomimy sobie tę radosną ucieczkę spod skrzydeł Wielkiego Brata pod skrzydła Brukseli. W każdym z tych przypadków mamy do czynienia z oddaniem istotnych dla niepodległości i suwerenności państwa prerogatyw w obce ręce. Gdy jeszcze dodamy do tego nagłą niechęć do kościoła i związków zawodowych czyli "roboli", którzy po okrągłostołowej ustawce przestali już być potrzebni starym/nowym elitom, to wyłania się nam obraz 20-lecia coraz bardziej wyrazisty, choć nad wyraz ponury.
Dlaczego tak się dzieje, dlaczego marzenia tylu pokoleń Polaków o Najjaśniejszej Rzeczypospolitej są ponownie na naszych oczach przehandlowywane, wymieniane na doczesne korzyści dla wąskiej grupy kolesi, którzy potrafili się urządzić w III RP?

Ostatnio Eska napisała bardzo ważną notkę "Chamy" i "Żydy", czyli rzecz o polskości, do której stale powracam, gdyż rozbudziła one moje wątpliwości i zainspirowała do dalszych przemyśleń. Jak wspomniałem w jednym z komentarzy, pozwoliła mi w bardziej wyrazisty sposób dostrzec III RP jako logiczny finał "odwiecznych" sporów  tzw. "Żydów" i "Chamów", inaczej zwanych "Puławianami" i "Natolińczykami", których to zmagania alimentowały z większym lub mniejszym nasileniem kulisy władzy w czasach PRLu. Nawet do tego stopnia, że marcową rewoltę studentów 1968 roku, w przyjętej obecnie narracji, sprowadza się jedynie do "antysemickiej nagonki", z reguły nawet nie precyzując przez kogo rozpętanej.
Warto zauważyć, że do konsensusu między tymi środowiskamo o wspólnej przecież, sowieckiej metryce, doszło dopiero w 1989 roku, czyli w chwili rozpadu ZSRR, nie wcześniej. Przypieczętowanie zgody nastąpiło przy dobrze wszystkim znanym "okrągłym stole". A dalej to już wszystko się potoczyło jak pisze m.in. w tym fragmencie Eska: "Okrągły Stół zapewnił tym ludziom oraz ich potomkom wszelkie beneficja w trakcie tzw. transformacji. Jednocześnie zmasowany atak propagandowy ze strony mediów mainstreamu do dziś dba o to, żeby im się krzywda nie zdarzyła. W gruncie rzeczy w oficjalnej narracji przeważa optyka spadkobierców PRL."

 
Jeżeli więc spojrzeć na to wszystko z dystansu, czyli z pozycji niewtajemniczonego w ten spór społeczeństwa polskiego, to nie sposób zaprzeczyć, że III RP jawi się nam jako dziecko PRLu, a jego naturalnymi rodzicami są ludzie ze środowisk władzy zainstalowanej w kraju nad Wisłą przez towarzyszy radzieckich, a więc zarówno tzw. "Żydy" jak i "Chamy", którzy z grubsza rzecz ujmując od momentu śmierci Stalina do mniej więcej 1988 roku brali się nieustannie za łby i sporadycznie biorą się zresztą nadal - patrz tzw. "afera Rywina".
Warto tutaj zwrócić uwagę, że im cały czas chodziło o władzę w PRLu, czyli w tej sowieckiej kolonii jaką była Polska po II
 wojnie światowej. W żadnym wypadku nikt z nich nie brał za cel odzyskanie pełnej niepodległości dla naszego kraju, czyli podmiotowości i samostanowienia Polski, w encyklopedycznym znaczeniu tych terminów.  Żeby nie być gołosłownym zwrócą tylko uwagę na powszechnie znane i pozornie kuriozalne zjawisko jakim jest parasol ochronny jaki nad czołowymi przedstawicielami zbrodniczej komunistycznej władzy "Chamów" roztacza od samego początku ustanowienia "systemu", czyli po 1989 roku szeroko rozumiane środowisko związane z Gazetą Wyborczą.

    Okrągły stół, po którym tyle sobie obiecywano, stał się tylko dla części opozycji, czyli głównie dla ideowych partyjnych kontestatorów,  tzw.  "Żydów" niejako rewanżem i jednocześnie zadośćuczynieniem za lata poniewierki  i  marcowe ekscesy "Chamów", zresztą ich byłych partyjnych kolegów. Z kolei dla "Chamów" był prawdziwym zbawieniem w chwili nagłej utraty ochrony ze strony Wielkiego Brata pogrążonego w chaosie po totalnym krachu komunizmu w ZSRR i w pozostałych zniewolonych krajach satelickich. W pamiętnym 1989 roku w sposób zupełnie niespodziewany historia dostała niewiarygodnego kopa i gwałtownie przyspieszyła. We wszystkich państwach sowieckiego bloku zawrzało. Dla "Żydów" i "Chamów" z identyczną sowiecką metryką, zaistniało realne niebezpieczeństwo, że w tej mającej odrodzić się Polsce może zabraknąć dla nich miejsca. Przynajmniej na świeczniku. To właśnie wspólna świadomość tego zagrożenia była głównym impulsem do przystąpienia do rozmów i zawarcia okrągłostołowego "dealu", w którego wyniku powstał i rozwinął się obowiązujący nadal w Polsce "układ", czy jak ja go ostatnio nazywam -  "system".    

4 czerwca 1989 po latach
rys. Andrzej Krauze

 

Reasumując stwierdzam z całym przekonaniem, że dla przeciętnych, normalnych ludzi, czyli jak sądzę dla większości społeczeństwa, którzy nigdy nie mieli niczego wspólnego ze ścierającymi się grupami w gronie władców PRLu, przywiezionych na ruskich tankach, taki stan rzeczy, raz dobitnie uświadomiony, powinien wzbudzić totalny sprzeciw.  

Musimy wreszcie sobie uzmysłowić, że całe to nasze polskie nieszczęście trwające od dziesięcioleci po dzień dzisiejszy polega głównie na dreptaniu w błędnym kole między racjami, czyli prywatą "Chamów", a postulatami, czyli interesami "Żydów". Ten nieustanny i obcy nam spór, determinujący jednak od lat  naszą rzeczywistość pęta nam wszystkim ręce i nogi oraz zamula głowy. Dopiero po dokonaniu tego w głównej mierze mentalnego zabiegu będziemy w stanie odbudować Polskę naszych marzeń, czyli państwo polskie o polskiej tożsamości opartej na polskiej tradycji, państwo wszystkich Polaków - a nie tylko "Chamów", albo "Żydów", czy też jak to ma miejsce obecnie - państwo "Chamów i Żydów", którzy się dogadali przy okrągłym stole i stworzyli obowiązujący od 20 lat "system". Do próby wyjścia z tego błędnego koła doszło dość niespodziewanie w wyniku jesiennych wyborów 2005 roku. Jak wiemy, próba ta z różnych względów skończyła się niepowodzeniem.

Przed nami, przed narodem nadal więc stoi wybór natury wręcz egzystencjalnej, hamletowskie "być albo nie być" dla wolnej i suwerennej Polski, o czym już wielokrotnie pisałem, ostatnio chociażby tutaj Państwo vs System  a także w notce sprzed roku, nadal jakże aktualnej  Państwo - dwie wizje Polski

Dziękuję za uwagę 


linki: 
Eska - "Chamy" i "Żydy", czyli rzecz o polskości   
Paweł Ceranka - Historia pewnego artykułu - Witold Jedlicki - "Chamy i Żydy", "Kultura" 1962, nr 12/182  [w:] Pamięć i Sprawiedliwość - nr 10/2006 
Piotr Zaremba  - "Zgoda na PRL? Zapytajmy o niepodległość" Uważam Rze nr 14/2011 
i jeszcze raz Eska, (dopiero teraz trafiłem)  ...rzecz o polskości, ciąg dalszy...  
tudzież Docent zza morza - Jak Państwu podoba się „socjalizm z ludzką twarzą”?
 
U P D A T E   1

Pan Marcin Gugulski zamieścił dzisiaj 19 czerwca bardzo ważną notkę z rewelacyjnym materiałem z czerwca 1989 roku, stanowiącą doskonałe uzupełnie do powyższego tekstu. Oto fragment:

"4 czerwca 1989 roku miało w Polsce miejsce historyczne wydarzenie - pierwsze wolne wybory do Senatu” – mówił Szef Kancelarii Prezydenta, otwierając 7 czerwca br. wystawę „Archiwa Przełomu 1989-1991” i  zgrabnie zapominając, że 18 czerwca 1989 roku odbyła się druga tura tych wyborów.

  Nie to było wówczas ważne, że 4 czerwca wybrano 92 senatorów, a dopiero 18 czerwca pozostałych ośmiu. Ważne było to, że 4 czerwca w wyborach kontraktowych (które wolnymi nie były) wybrano jedynie 427 spośród 460 posłów.

Nie zawadzi przypomnieć, jak do tego doszło:

"Wiadomości" o 4 i 18 czerwca 1989

U P D A T E   2

Pan Aleksander Ścios opublikował na swoim blogu wręcz  sensacyjny tekst Doroty Kani i Macieja Marosza, (przynajmniej dla niewtajemniczonych), w którym opisane są trzy przypadki swoistej "sztafety pokoleń", czyli kariery jakie robią w III RP potomkowie oficerów komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Szczegóły tutaj:

Perły w koronie Służby Bezpieczeństwa

 

3272 - 25.05.2014

giz 3miasto
O mnie giz 3miasto

dostrzegam bzdury, bzdurki i bzdureczki ... zapraszam na: twitter.com/GregZabrisky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka