giz 3miasto giz 3miasto
1246
BLOG

Rozpad strefy euro będzie drogo kosztował całą Unię.

giz 3miasto giz 3miasto Gospodarka Obserwuj notkę 26

skoro wczoraj zostałem niejako zmuszony do kupienia Rzepy (czytaj moją ostatnią notkę), no to ją przejrzałem, tak z ciekawości, pod kątem wiarygodności ... Muszę przyznać, że o duecie Sarkozy-Merkel się pisze, nie tylko o Merkel, a już się obawiałem, że tylko przeczytam o tym jak rząd Tuska będzie reformował Europę itp. Kryzys, obronę strefy Euro opisuje się jednak zgodnie z optyką niemiecką, to znaczy Euro jest dobre i w ogóle najlepsze tylko dyscypliny zabrakło w jego wydawaniu. Wniosek: trzeba zdyscyplinować, a w tym celu wzmóc kontrolę, rozstawić radary i przygotować fiskalną policję lotną. Znaczy się nadzór, kontrole, rewizje, przeglądanie papierów, kipisz itp. do tego zmierza EU pod Merkel przewodem. Można tylko się modlić i mieć nadzieję, że o 6 rano do drzwi nie załomoczą.

Rozpad strefy euro będzie drogo kosztował całą Unię tak w Rzepie zatytułowano, w sumie krótką i brzmiącą złowrogo prezentację wyników symulacji dokonanej przez "ekonomistów banku ING",
na temat gigantycznych strat i kosztów jakie miałyby ponieść wszystkie kraje UE łącznie z Polską.Prezentacja tej właśnie symulacji budzi moje wątpliwości:
Po pierwsze sądzę, że takie symulacje robią przeróżne instytuty naukowe i należało skorzystać z takich właśnie opracowań, zamiast cytować obliczenia banku, o nie najlepszej reputacji.
Po drugie skoro są robione symulacje na temat kosztów zwinięcia strefy Euro i powrotu do walut narodowych, to z pewnością istnieją również symulacje wykazujące jakie koszty poniesie Europa ratując Euro. Dopiero te dwie symulacje, przygotowane przez naukowców, a nie interesownych bankowców, mogą nam dać możliwość porównania dwóch możliwych scenariuszy, ze wszystkimi plusami i minusami każdej z opcji.

Czy wiecie ile pieniędzy już wpakowano w ratowanie Euro?
Gdzieś nawet czytałem, ale dla mnie sumy z większą ilością zer niż 6, to już abstrakcja.
Czy wiecie, że amerykańska rezerwa federalna - Fed wywaliła 7 razy więcej pieniędzy na ratowanie Euro, niż europejski bank centralny BCE?

Tymczasem Rzepa młotkuje swoich czytelników przekonując, że ratowanie Euro jest konieczne, bo w przeciwnym wypadku czeka nas apokalipsa jaką już sugerował m.in. Sikorski w Berlinie kadząc przy okazji Niemcom, co to niby wszystkich nas przed tą apokalipsą uchronią. Co jest oczywiście semantycznym nadużyciem, bo równie dobrze można twierdzić, że przez pochopne wprowadzenie Euro mamy obecnie Sodomę i Gomorę w Europie, która ogarnia wszystkie kraje oprócz Niemiec czyżby zadziałał jedynie parytet DM-Euro?  No i oczywiście nieszczęście ominęło (na razie) Polskę, z prostej przyczyny, że jakimś cudem do strefy Euro jeszcze nie przystąpiła. Chociaż teraz, zamiast siedzieć cicho i Bogu dziękować podobno się pcha bezwarunkowo, to znaczy na wszystkich warunkach jakie tylko naszym debeściakom łaskawie podsuną do podpisania.

W tym całym zawirowaniu najbardziej jednak mnie dziwi totalny brak refleksji na temat samej idei wprowadzenia Euro w kilkunastu państwach o zróżnicowanym profilu i stopniu rozwoju rodzimej gospodarki, co jak się wydaje było główną przyczyną fiaska wspólnej waluty. Niekompatybilność stopnia i dynamiki rozwoju, co przekłada się na zróżnicowanie systemów fiskalnych, na których z kolei oparte są lokalne budżety państw strefy Euro. Jak przy okazji się okazało, kryzys w strefie Euro nie został spowodowany przez nadmiar państwa opiekuńczego czy socjalizmu - jak wrzeszczą liberałowie, bo za takie chyba trudno uznać Grecję, Portugalię, Hiszpanię czy nawet Włochy. Już prędzej można mówić o gigantycznym złodziejstwie i korupcji, która wzrosła wraz napływem gigantycznych pieniędzy w ramach tzw. funduszy pomocowych, zwanych strukturalnymi. Korupcji i marnotrawstwa, tutaj to akurat przykład Polski może się okazać wręcz modelowym ;-)
Jednym słowem idea wspólnej waluty europejskiej wymaga solidnej rewizji, ale jakoś nikt się specjalnie nie kwapi zważyć wszystkie za i przeciw, prezentując rzetelną symulację typu "co by było gdyby". Nie chcę się upierać przy żadnej z opcji, a tylko po prostu chciałbym wiedzieć więcej, bo jak już gdzieś wspomniałem, najbardziej obawiam się ludzi, którzy nie mają wątpliwości.
  Oto wczoraj trafiłem na wywiad z Jacques Delors, francuskim socjalistą, były ministrem ekonomii, przez 10 lat Przewodniczącym Komisji Europejskiej, jednym z głównych architektów Euro. Doskonale gościa pamiętam, gdyż pełno go było w mediach francuskich, a gadał jak najęty, nikt nie był wstanie go przegadać i żadnym argumentem zbić z pantałyku, jednym słowem modelowy przykład "człowieka bez żadnych wątpliwości". Teraz w Londynie, gdzie Delors dorabia sobie na City, dopadli go angielscy dziennikarze i Jacques Delors stwierdza ni mniej ni więcej - "ja wiedziałem, że tak będzie, ja wiedziałem". On wiedział - rozumiecie? - wiedział od początku, że Euro skazane jest na porażkę, bo coś tam bo coś tam -
nie było woli ani woli kontroli, albo na odwrót. Naprawdę, radzę wszystkim bacznie się przyglądać i słuchać, bo takie Delorsy nadal krążą i mieszają prezentując swoje symulacje, pełno ich w Europie, w strukturach UE, ale także w Polsce. 

 Wspólnota europejska, EWG - jak to się kiedyś pisało i mówiło, bardzo dobrze się rozwijała i funkcjonowała, Bruksela starała się to funkcjonowanie ułatwić, poprzez zniesienie ceł czy podwójnego opodatkowania, zniesienie granic itp dogodności, aby wszystko sprawniej się kręciło. Tylko wtedy pojawił się oszołom rozpędek Jacques Delors, niby ekonomista, i ostatecznie takie śmierdzące jajo Europie podrzucił,  a teraz jeszcze bezczelnie mówi, że przeczuwał totalną klapę tego przedsięwzięcia.
  Tymczasem nawet nie będąc ekonomistą, ale racjonalnie ten projekt oceniając można było mieć poważne wątpliwości, że prędzej czy później będzie z tego kicha, gdyż iluzoryczne korzyści wynikające z łatwości płacenia, to za mało, aby zasypać przepaść między poziomem rozwoju gospodarczego Niemiec i Portugalii czy Gracji, już nie mówiąc o zarządzaniu, infrastrukturze itp. 
Natomiast państwa pozbawione własnej waluty straciły barometr, który precyzyjnie wskazywał potencjał ekonomiczny danego kraju oraz dynamikę jego rozwoju, bądź stagnację.

 Gdzieś tam wyżej w komentarzach Starszy Pan dowodził, że Polska na tle pozostałych państw byłego bloku sowieckiego radzi sobie doskonale, co wykazują jakieś wykresy i tabele. O Czechach w ogóle nie chciał słyszeć. Jednak Starszy Pan chyba nie zna oficjalnych europejskich statystyk, które wskazują, że to właśnie Czesi powinni być najbardziej dumni, gdyż jako drugi kraj, po Holandii mają u siebie najmniejszy procent populacji żyjącej na granicy ubóstwa.

Czyż właśnie ten "ludzki czynnik" nie powinien stanowić prawdziwej miary sukcesu społeczeństwa, państwa, Europy?

Dziękuję za uwagę

 

giz 3miasto
O mnie giz 3miasto

dostrzegam bzdury, bzdurki i bzdureczki ... zapraszam na: twitter.com/GregZabrisky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka