giz 3miasto giz 3miasto
5823
BLOG

Manipulator Michnik i "żołnierze wyklęci"

giz 3miasto giz 3miasto Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

and/or łajdactwo Gazety Wyborczej - jeśli czytelnik ma jedynie do dyspozycji tekst rednacza dostępny w wydaniu internetowym. Wiedziony instynktem i złymi przeczuciami zrobiłem wczoraj wyjątek i kupiłem GieWu, aby zapoznać się z całym tekstem Adama Michnika "Żołnierze wyklęci w potrzasku". Tekst zaczyna się od tezy:

Był to ponury czas, w którym wszystkie niemal drogi prowadziły donikąd. Był to czas, gdy wierność łatwo przeobrażała się w absurd, a realizm mógł oznaczać zdradę. Tym, którzy tego uniknęli, zarówno "żołnierzom wyklętym'', jak i krytykom, należy się hołd, miłosierdzie i życzliwa pamięć.

jego obszerny fragment jest dostępny w internecie tutaj: Adam Michnik - "Żołnierze wyklęci w potrzasku"

 oczywiście redakcja GieWu nie byłaby redakcją GieWu, gdyby ograniczyła się do wrzucenia koherentnego skrótu wywodów "miszcza" Adama, dlatego wersja internetowa jest wybiórcza - amplifikuje i uwypukla tezy, które w swoim wywodzie rozwija Michnik. Aby uwypuklić i nadać jeden wyrazisty kierunek przemyśleniom autora dokonano pewnych, tylko pozornie drobnych manipulacji wykreślając zdania, które mogłyby zakłócić jednoznacznie negatywny obraz "żołnierzy wyklętych". W ten oto sposób w zamieszczonym w sieci początkowym fragmencie tekstu znikają zdania i całe akapity [na niebiesko fragmenty usunięte]. Michnik pisze:

Zazdroszczę tym, dla których wszystko jest jasne. Tym, dla których ówczesny świat dzieli się na bohaterów i zdrajców.
Dla mnie nie jest to tak jasne. Polska znalazła się wtedy w potrzasku.
A w potrzasku naród, tak jak człowiek, zachowuje się często nieracjonalnie - i trudno go za to winić. Przed laty usłyszałem od znakomitego poety głęboką myśl: prawda tkwi w sprzeczności. [wytłuszczenia moje]
Czas „żołnierzy wyklętych" to epoka wielkiej sprzeczności. Dlatego "żołnierz wyklęły" do dziś dzieli polską pamięć. "Dla jednych jest symbolem walki z władzą komunistyczną i dominacją sowiecką, dla innych przywódcą bandy rabunkowej odpowiedzialnym za mordy na sprzeciwiających mu się osobach."
Tak brzmi opinia współczesnego historyka o jednym z dowódców oddziałów leśnych. Kto ma rację? Może jedni i drudzy?


i dalej czytamy:

Paweł Jasienica, wspominając tamten czas, napisał: "Nie wierzyłem ani przez chwilę w wybuch wojny amerykańsko-rosyjskiej. Do wiary w absurdy nie jestem skłonny. Sądziłem, że stanowimy atut polityczny w ręku polskiego Londynu, który za cenę rozwiązania naszych oddziałów wytarguje lepsze warunki w nieuchronnym kompromisie. W lipcu 1945 r. dowiedzieliśmy się, że mocarstwa przestały uznawać »polski Londyn«. Coś w rodzaju kompromisu osiągnięto zatem, a my pozostawaliśmy w lesie... bez żadnych wskazówek".
Partyzanci, bohaterowie antyhitlerowskiego ruchu oporu, pozostali wierni przysiędze i byli pozbawieni jakiejkolwiek perspektywy. Proponowano im kapitulację.

Stalinowski reżim nie szukał kompromisu. Dążył konsekwentnie do unicestwienia i skompromitowania żołnierzy Polski podziemnej i ich dowódców; nie pragnął pojednania - chciał poniżenia i unicestwienia. Na murach widniały plakaty o "zaplutym karle reakcji".
Prasa reżimowa (sic!) informowała o podziemiu "sanacyjno-eneszetowskim”: „Dlatego mobilizuje [ono] wszystkie swoje siły do walki z demokracją. W tej mobilizacji każdy, kto walczy z Polską Demokratyczną, jest dobrym sprzymierzeńcem. Bandyci z NZS i WiN idą ręka w rękę z jawnymi wrogami Polski, banderowcami i upowcami ukraińskimi, a nawet z hitlerowcami z Wehrwolfu. Ci rzekomi polscy patrioci, którzy w ciągu ostatnich lat zamordowali kilka tysięcy Polaków, którzy ograbili kilkanaście tysięcy rodaków, jednoczą się w walce przeciw Polsce Ludowej z tymi, którzy wytrzebili nie tysiące, lecz setki tysięcy Polaków, którzy marzą o całkowitym wyniszczeniu narodu polskiego”.


Prasa podziemna pisała natomiast"My, którzy ponieśliśmy tyle ofiar, nie możemy pozwolić na to, by w naszym państwie panoszyli się Azjaci i narzucali nam swe prawa przez swych pachołków. (...) Chcemy, aby Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród. (...) Dlatego też wypowiedzieliśmy wojnę na śmierć lub życie tym, którzy - za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich - mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości. (...) Nie jesteśmy żadną bandą, jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. Jesteśmy z miast i wiosek polskich. (...) Walczymy za świętą sprawę, za wolną, niezależną, sprawiedliwą i prawdziwe demokratyczną Polskę!".

Taki był wtedy język wojny polsko-polskiej, która odczłowiecza i dehumanizuje. Dla jednych była to obrona Polski przed sowiecką opresją i dla drugich - obrona reform przed reakcyjnymi obrońcami „okopów Świętej Trójcy".
Tu nie było już miejsca dla przeciwników, których się szanuje, po obu stronach byli wrogowie, których trzeba unicestwić. Dlatego w tej wojnie było tak wiele obustronnego okrucieństwa. Straszne są opisy zabójstw i rabunków dokonywanych przez podziemie; straszne są świadectwa ubeckich tortur i egzekucji „żołnierzy wyklętych".


Pisał Paweł Jasienica: "Każda wojna domowa ma to do siebie, że z biegiem czasu staje się coraz bardziej okrutna. Historia nie zna wyjątku od tej reguły”.
Toteż i Polska nie była wyjątkiem. Po obu stronach zwyciężała logika nienawiści partyzantka przeobrażała się często w bandytyzm; aparat bezpieczeństwa stawał się aparatem niebezpieczeństwa i siewcą śmierci.
Oczywiście pamiętać należy o asymetrii: po jednej stronie był aparat państwa, wspierany przez potęgę sowiecką, a z po drugiej nieszczęśni, pozbawieni dowódców i realnych nadziei, choć wierni przysiędze i własnemu wyobrażeniu o dobru Polski.

Jednak stalinowski reżim epoki "rewolucji łagodnej" miał także moc kusicielską. Obiecywał reformę rolną, bezpłatną służbę zdrowia i edukację, unarodowienie przemysłu, kraj wolny od konfliktów etnicznych i nietolerancji religijnej, awans dla ludzi z nizin społecznych. A jednocześnie ten reżim powtarzał, że jest bezalternatywny. Że nie wybuchnie żadna wojna, która pozwoli zmienić realia geopolityczne. I ten argument był przekonywający dla bardzo wielu.

Podziemie było niejednolite. Obok ludzi wielkiej miary, demokratów w rodzaju Jana Rzepeckiego czy Kazimierza Moczarskiego, byli tam ludzie wyznający inne systemy wartości. Tacy jak ci, którzy wiosną 1944r. mordowali innych ludzi podziemia antyhitlerowskiego, na przykład Jerzego Makowieckiego czy Ludwika Widerszala.

Teraz w podziemiu byli jedni i drudzy. Ci pierwsi byli postrzegani jako ludzie naiwni, którzy pobłądzili, nie rozpoznali sensu swojej epoki; w tych drugich widziano zbrodniarzy i spadkobierców rodzimego faszyzmu.

Jeden z dowódców leśnego oddziału zanotował w lutym 1946 r.:
„Proponowaliśmy Orlisowi uderzenie na Parczew i rozgromienie mieszkających tam Żydów, którzy zagarnęli w swoje ręce cały handel, nie dając żyć innym drobnym kupcom i handlarzom polskim. (...) Przy tej okazji można się będzie dobrze podreperować na żydowskich sklepach, a przede wszystkim na obuwiu, które jest nam bardzo potrzebne. (...)
Wczesnym wieczorem 2 lutego (...) ruszamy do akcji. (...) »Dąbkowi« udało się pięknie podejść i bez strzału rozbroić wartę koło mostu, złożoną z dwóch Żydków z automatami i pistoletami. Jednym z nich był sierżant UB, nazywany popularnie »Bocian«, dość podłe Żydzisko w stosunku do Polaków. Idąc dalej w kierunku posterunku, złapał trzeciego Żydka z bronią".


 i tutaj nagle "miszcz grać przestał", ale spox internetowa wersja tekstu Adama Michnika kończy się silnym akordem. W ramach bonusu internauta ma możliwość obejrzenia YouTubki z fragmentem filmu - "...jako i my odpuszczamy..."  - o którym czytamy:
Dokument Jerzego Kaliny z 1999 roku na temat pacyfikacji białoruskich wsi na skraju Puszczy Białowieskiej przez zbrojny oddział polskiego podziemia (NZW-PAS) pod dowództwem kpt. Romualda Rajsa "Burego", która miała miejsce na przełomie stycznia i lutego 1946 roku. Wypowiedzi rodzin ofiar, którym po kilku latach starań udało się ekshumować ciała bliskich i w 1997 roku pochować na cmentarzu wojskowym w Bielsku Podlaskim. Sprawę przez 3 lata blokował Andrzej Przewoźnik z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W ciągu następnych 4 lat rządów AWS rodziny bezskutecznie starały się o postawienie pomnika ku czci ofiar polskiego podziemia zbrojnego, zgody nie wydawała ówczesny wojewoda podlaski Krystyna Łukaszuk (związana z "Solidarnością"). Pomnik stanął w 2002 roku już za rządów SLD. W 2005 roku pion śledczy IPN przeprowadził śledztwo w sprawie mordu, oceniając go jako ludobójstwo (sprawa wyczerpuje znamiona zbrodni przeciw ludzkości), ale sprawę z racji nie wykrycia bądź śmierci sprawców umorzono. Romualda Rajsa w 1995 roku rehabilitowano, a rodzinie wypłacono odszkodowanie. "Bury" zajął jedno z czołowych miejsc w albumie wydanym w 1999 roku, podpisanym przez ówczesnego premiera Jerzego Buzka, poświęconym żołnierzom polskiego podziemia, których nazywa się w nim "ludźmi pełnymi zasad i honoru". Rodziny ofiar do dzisiaj nie doczekały się odszkodowania. W lutym 2011 roku prezydent RP podpisał uchwałę o nowym święcie "Żołnierzy Wyklętych", które nobilituje kontrowersyjną postać kpt. Romualda Rajsa ps. "Bury". W opinii większości spadkobierców polskiego podziemia antykomunistycznego człowiek, który dopuścił się ludobójstwa nadal pozostaje bohaterem [wystarczy?].

Wracamy więc do pozostałej części tekstu, już wyłącznie w wersji papierowej, gdzie Adam Michnik najwyraźniej goni w piętkę, gdyż dla zilustrowania postawionej na wstępie tezy zamiast uczciwie dobranych faktów, wybiera poezję i nie wiedzieć czemu maltretuje starego Jastruna publikując jego wstydliwie zapomniane wiersze, gloryfikujące nieuniknione dziejowe zmiany ustrojowe i szydzące z przeciwników postępu. Choć mógłby przecież sięgnąć do wierszy Szymborskiej. Jedyny pożytek z Jastruna to "wilczy trop", który się pojawia w jednym z jego wierszy, a który niczym grom z jasnego nieba "socjalistycznej ojczyzny" powraca w dobrze znanym wierszu "Wilki" Zbigniewa Herberta:

Ponieważ żyli prawem wilka
 historia o nich głucho milczy
 pozostał po nich w kopnym śniegu
 żółtawy mocz i ten ślad wilczy

 szybciej niż w plecy strzał zdradziecki
 trafiła serce mściwa rozpacz
 pili samogon jedli nędzę
 tak się starali losom sprostać

 już nie zostanie agronomem
 "Ciemny" a "Świt" - księgowym
 "Marusia" - matką "Grom" - poetą
 posiwia śnieg ich młode głowy

 nie opłakała ich Elektra
 nie pogrzebała Antygona
 i będą tak przez całą wieczność
 w głębokim śniegu wiecznie konać

 przegrali dom swój w białym borze
 kędy zawiewa sypki śnieg
 nie nam żałować - gryzipiórkom -
 i gładzić ich zmierzwioną sierść

 ponieważ żyli prawem wilka
 historia o nich głucho milczy
 został na zawsze w dobrym śniegu
 żółtawy mocz i ten trop wilczy


Ten wiersz, niełatwy w interpretacji, należy czytać w kontekście ....z miejsca zastrzega Michnik i nagle zaczyna relatywizować, ale jedynie gdy chodzi o wiersz Herberta. Tak jakby nigdy nie słyszał np. o akcji "Burza" i jej konsekwencjach, tak jakby nie wiedział o wezwaniach do ujawnienia się i amnestiach władz komunistycznych skierowanych do żołnierzy podziemia oraz o ich konsekwencjach...
Pisząc ten cały elaborat, jak gdyby nigdy nic, bez najmniejszych wątpliwości Michnik konkluduje - Wszyscy, przegrani, oszukani, nieszczęśliwi, są przecież nieusuwalnym fragmentem polskiego losu, polskiej smutnej chwały i naiwności zasługującej na wybaczenie. Niewybaczalna jest bowiem tylko podłość nasycona okrucieństwem.
"Wszyscy" - w ujęciu Michnika oznacza nie tylko "żołnierzy wyklętych", ale również funkcjonariuszy MBP, UB, KBW z całą tą ferajną z tzw. rodzin resortowych. I to jest nadużycie, karygodne uproszczenie i bezczelna manipulacja, bo czy wyżej wspomniani walczyli o wolną i niepodległą Polskę podobnie jak "żołnierze wyklęci"?
 Można oczywiście prowadząc długie dyskusje zgodzić się, że walka "żołnierzy wyklętych" skazana była na porażkę, czego już jednak w żadnym wypadku i pod żadnym pozorem nie można powiedzieć o walce "utrwalaczy socjalizmu". Ci pierwsi, niezłomni przegrali i ponieśli konsekwencje swoich "bandycko" patriotycznych czynów. Ci drudzy, pomimo sromotnej klęski ideologii, której służyli, mają się bardzo dobrze, od niedawna wręcz doskonale, o czym chyba nawet Adama Michnika przekonywać nie trzeba.

Rację więc miał Zbigniew Herbert gdy wypowiedział te słowa:

"Michnik jest manipulatorem.
To jest człowiek złej woli, kłamca.
Oszust intelektualny."


i  na tym zakończę, chociaż mógłbym pisać i argumentować w nieskończoność ...

jako bonus kilka fotek z ksiązki "Koniec i początek. Gdańsk 1945-1955"


Msza święta na Targu Rakowym w Gdańsku, rok 1945. W pierwszym rzędzie od lewej: Marian Spychalski, marszałek Michał Rola-Żymierski, prezydent KRN Bolesław Bierut, wojewoda Mieczysław Szczęsny Okęcki oraz radziecki komendant miasta gen. Siemion Mikulski (z medalami)


 Pierwszy transport powracających z Anglii (z bronią) żołnierzy II Korpusu w drodze do koszar na ulicy Słowackiego w Gdańsku, jesień 1945. W rogatywce porucznik Zbigniew Langenfeld - adiutant dowódcy 16. Kaszubskiej Dywizji Piechoty WP


Wywiad z pułkownikiem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie przeprowadza porucznik Stanisław Woliński, redaktor „Gazety Morskiej" wychodzącej w latach 1945-1948 jako dziennik Marynarki Wojennej. Fot. Zbigniew Kosycarz.

oraz kilka linków:
"Koniec i początek" - Wiesława Szymborska  oraz interpretacja tego wiersza - link:
http://www.sciaga.pl/tekst/92951-93-koniec_i_poczatek_interpretacja_wiersza_wislawy_szymborskiej
Kto zapłaci za zbrodnie podziemia

http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/kto-zaplaci-za-zbrodnie-podziemia
Oprawcom lepiej niż nam
http://www.rp.pl/artykul/830853,831144-Oprawcom-lepiej-niz-bohaterom.html
IPN szuka ciał "Nila" i rotmistrza Pileckiego
http://www.rp.pl/artykul/830853,838996-IPN-rozpoczyna-badania-na-terenie-Laczki-na-Cmentarzu-Powazkowskim.html
Według SLD żołnierze wyklęci to ofiary wojny domowej
http://www.rp.pl/artykul/830853,831983-Minuta-ciszy-ku-czci-zolnierzy-wykletych-zaklocona.html
Sprawa Michnika
http://www.sejmplinfo.org/ArticleDetails.aspx?id=1339&au=28
Obława Augustowska
http://podziemiezbrojne.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?163019

 

giz 3miasto
O mnie giz 3miasto

dostrzegam bzdury, bzdurki i bzdureczki ... zapraszam na: twitter.com/GregZabrisky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura