Czytam, znowu czepiają się Michnika. Tym razem bracia Karnowscy - a to że Putina teraz krytykuje, a wcześniej adorował i nie krytykował, a to że tych co krytykowali od rusofobów wyzywał itp itd. Przykłady podają ladace jedne i nawet cytują co dzisiaj w GieWu Michnik napisał:
Kreml Putina pcha Rosję w stronę odbudowy agresywnego imperium, gdzie demokracja jest wioską potiomkinowską; gdzie rządzić mają przemoc i kłamstwo.
a na przykład trzy lata temu twierdził, że:
W Polsce rusofobi mówią, że w Rosji nigdy nie będzie demokracji. Przecież Rosjanie kochają tylko dyktatorów: Iwana Groźnego, Piotra I, Katarzynę II, Stalina. A ja odpowiadam rusofobom: skąd do Polski ostatni raz przyszła wolność? Nie z Waszyngtonu czy Paryża, ale z Rosji, po pieriestrojce.
Podobno, bo trochę tym Karnowskim nie wierzę. Niech nie przesadzają, wszak powszechnie wiadomo, że tylko krowa nie zmienia zdania, a co by o Michniku nie myśleć i nie pisać, każdy przyzna, że Michnik krową nie jest, a więc .... nagle coś mi się przypomniało i w tym miejscu jednak bym dyskutował, gdyż dość powszechnie wiadomo, że są również święte krowy, a więc jednak zmieniłem zdanie i zmienię także tytuł tej notki, który pierwotnie brzmiał "Michnik to nie krowa", okazuje się, że jednak krowa, i to święta.
inspiracja:
Prawda czasu, prawda Michnika. Czyli jak naczelny „Wyborczej” kołował swoich wielbicieli w sprawie Putina.