W niedzielę w godzinach wieczornych w Berlinie z inicjatywy Niemiec, odbyły się zapowiadane od kilku dni czterostronne rozmowy, w których ministrowie spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier i Francji Laurent Fabius próbowali doprowadzić do porozumienia między szefami MSZ Rosji, Siergiejem Ławrowem i Ukrainy Pawło Klimkinem. Niestety bez skutku, co w sumie nie dziwi, gdyż inicjatywa dyplomatyczna, którą szczególnie sobie upodobali Niemcy zmierza do osiągnięcia zawieszenia broni czy nawet rozejmu, tak jakby konflikt dotyczył dwóch suwerennych państw pozostających w ostrym sporze.
Tymczasem na Ukrainie mamy do czynienie z rebeliantami, którzy próbują oderwać część ukraińskiego państwa i przyłączyć do Rosji. W tej sytuacji, jak już wyżej w poprzedniej notce, jedynym wyjściem jest bezwarunkowa kapitulacja i złożenie broni przez rebeliantów. Nie rozumiem dlaczego Steinmeier tego nie dostrzega i dalej z uporem kombinuje, niczym kobyła pod górkę.
Istnieje jeden racjonalny i skuteczny sposób na zakończenie tego konfliktu. Rosjanie, mieszkańcy wschodniej Ukrainy powinni nakłonić rebeliantów do złożenia broni. Jednym słowem nie kombinować, nie jątrzyć, nie spiskować, tylko żyć sobie spokojnie w wolnej i suwerennej Ukrainie, tak jak miliony Rosjan żyją, zakładają rodziny, pracują i realizują swoje życiowe plany na przykład w państwach bałtyckich.
W przeciwnym wypadku stworzony zostanie precedens, który zachęci władców Kremla do dalszych interwencji tam, gdzie mniejszość rosyjska zadeklaruje chęć przyłączenia do Wielkiej Rosji, do Świętej Rusi.
Rozzuchwaleni tym przykładem inne mniejszości narodowe mogą pójść śladem Rosjan ze wschodniej Ukrainy. W Polsce chociażby mieszkańcy Opolszczyzny, a w samej Europie znalazłoby się wiele takich punktów potencjalnych zagrożeń.
Fiasko rozmów w Berlinie. Nie będzie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy
Paris et Berlin tentent de rapprocher Russes et Ukrainiens
