giz 3miasto giz 3miasto
326
BLOG

Konserwatyzm, co znaczy w Polsce?

giz 3miasto giz 3miasto Polityka Obserwuj notkę 8

Dzisiaj buszując w internecie trafiłem m.in. na absolutnie genialny, zwłaszcza jak na warunki francuskie, wywiad z Laetitią Strauch-Bonart o konserwatywnych myślicielach i problemach moralnych po 1945 roku. 

Pani Laetitia przebywa czasowo w UK, gdzie przygotowuje pracę doktorską na ten temat i właśnie opublikowała spory (320 stron) esej pod tytułem "Vous avez dit conservateur ?" w wydawnictwie Cerf. Obszerny z nią wywiad - "Konserwatyzm to postęp" - do przeczytania na stronie Le Figaro - Laetitia Strauch-Bonart : «Le conservatisme, c'est le progrès»

W skrócie i na początek definicja konserwatysty-reakcjonisty, IMHO bardzo trafna:

Reakcjonista (konserwatysta) idzie przez życie, patrząc w lusterko wsteczne. Jednak nie rzucam w niego kamieniem, gdyż jest dla mnie kimś mniej niebezpiecznym od rewolucjonisty. Ale jednocześnie sądzę, że jest on trochę pasywny i w ostateczności wiele traci starając się zachować wszystko. Moim zdaniem, konserwatysta akceptuje fakt - oczywiście z duszą na ramieniu! - że zmiana jest czymś przyrodzonym dla ludzkich społeczeństw. Jego obsesją pozostaje więc odróżnić słuszne i uzasadnione zmiany od nieuzasadnionych, w celu złagodzenia skutków nieuchronnych zmian.


I dalej

Konserwatyzm to znaczy w pierwszym rzędzie usposobienie, temperament. Owo usposobienie obejmuje wszelką ludzką działalność. Gdy dotyczy polityki, polega ono na utrzymaniu układu społecznego i politycznego, który uznano za najlepszy, ponieważ przetrwał próbę czasu, czyli najlepiej się sprawdził w trakcie powtarzalnego procesu "prób i błędów". Autorem oryginalnej wersji tego politycznego konserwatyzmu był w Wielkiej Brytanii Edmund Burke w swoim tekście na temat Rewolucji francuskiej. (...) To, co brytyjscy konserwatyści chcą zachować, to przede wszystkim społeczeństwo obywatelskie i jego autonomię, czego ma strzec państwo prawa. Dla torysów jest to najlepszy sposób, aby zapewnić niezbędne uprawnienia dla społeczeństwa , ale także wolność dla jednostek. Dla brytyjskiego konserwatysty - i zgadzam się z tą interpretacją - punktem startowym wspólnoty politycznej nie jest rząd, ale społeczeństwo obywatelskie: wszystkie grupy ludzkie, począwszy od rodziny, poprzez wszelkie asocjacje na cele charytatywne, nie zapominając o klubach gry w brydża, które organizując wspólne życie, oferują ludziom zaangażowanie i wychowują (uczą żyć we wspólnocie). Państwo jako takie, czyli administracja państwowa, spełnia jedynie rolę serwisu, z którego należy korzystać bardzo ostrożnie, ponieważ ma skłonność do działań zbyt jednolitych. Oczywiście, brytyjscy konserwatyści bronią i oczekują interwencji państwa, gdy uznają to za konieczne. Ale nigdy z dogmatycznego założenia, że ma ono dostarcza gotowych recept do zastosowania dla wszystkich ludzkich problemów człowieka. Doświadczone społeczeństwo obywatelskie potrafi dość szybko znaleźć wygodne rozwiązania własnych problemów. Jedynie jeśli społeczeństwo obywatelskie zawodzi i nie daje sobie rady, państwo jest uprawnione do interwencji.

Społeczeństwo zawodzi, albo nie daje sobie rady. Z taką mniej więcej sytuacją mamy do czynienia w Polsce, gdzie na skutek wielu złożonych przyczyn społeczeństwo obywatelskie sensu stricto jeszcze nie zdołało się uformować, dlatego nadal w tej materii tak wiele zależy jeszcze od rządzących, czyli krótko mówiąc od tego, kto sprawuje władzę w Polsce i jaki ma stosunek do Polski i polskiego społeczeństwa. Czy pragnie jego podmiotowości, czy wręcz przeciwnie przy pomocy manipulacji i polaryzacji, dąży do jego totalnego podporządkowania własnym partyjnym i partykularnym, może nawet zagranicznym czyli obcym interesom (sic!).

 

giz 3miasto
O mnie giz 3miasto

dostrzegam bzdury, bzdurki i bzdureczki ... zapraszam na: twitter.com/GregZabrisky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka